26 sierpnia 2013

Zakupy kosmetyczne... i nie tylko

Dzisiaj przychodzę do Was z moimi małymi zakupami z ostatnich dni. Nic nadzwyczajnego, ale w moich szafkach znalazły się produkty bardzo dobrze mi znane, jak i nowości... więc wyczekujcie recenzji! :)

Co kupiłam?


Krem regenerujący do cery trądzikowej na noc, BIOLIQ. Mam cerę mieszaną, która lubi zaskakiwać mnie niezbyt miłymi niespodziankami, szczególnie w okolicy czoła, które od kilku dni nie jest w najlepszej kondycji. Szukałam kremu na noc, a że SP skusił mnie promocyjną ceną 9,99 zł (tak, tak, niestety bywam podatna na promocje) i jest to firma, której serum sobie chwalę- pomyślałam, że zaryzykuję. Od dzisiaj zacznę testować, więc za jakiś czas na pewno podzielę się wrażeniami.

Kolejnym zakupem jest Seche Vite, który bardzo lubię, i o którym na pewno wspomnę jeszcze nie raz! Allegro, 14 ml, 19 zł.

Lakiery do paznokci, temat rzeka. Mam ich tak wiele, a zawsze urzeknie mnie jakiś kolor. Szczególnie gdy kosztuje 3,89 zł (Biedronka).

Wiele pochwał żeli antybakteryjnych z Bath&Body Works sprawiło, że chciałam na własnej skórze przekonać się o co tyle szumu i czy warto. Wybrałam "hippo berry", jeszcze nie używałam, ale ładnie pachnie :)


W Biedronce skusiłam się również na maskę do twarzy dermo pHarma, którą miałam okazję już stosować i z której byłam zadowolona. Sądzę, że nie tylko ja, bo złapałam już ostatnią sztukę za 5,89 zł, gdzie w Naturze kosztuje prawie 10 zł.

Skusiła mnie też innowacyjność Rimmel'a, który proponuje tusz z dwoma szczoteczkami (wydłużającą i pogrubiającą). Na pewno pokażę Wam jak rzeczywiście sprawdzają się obietnice producenta. 29,99 zł w Naturze.

Przy okazji zakupów na Allegro, zamówiłam dodatkowo granatową kredkę do oczu Rimmel i białą kredkę do paznokci Manhattan. Nie mogłam oprzeć się cenie 1,99 zł/sztuka.

Gdy już byłam w Super Pharm i znalazłam jeden z najulubieńszych tuszów w promocji, nie mogłam przejść obojętnie. Tuszu nigdy za wiele, szczególnie, że jest to kosmetyk do makijażu, który kończy mi się najszybciej- w końcu używam go niemal codziennie! Widzę, że producent zmienił opakowanie i mam wielką nadzieję, że wszystko w środku pozostało takie samo. W promocji zapłaciłam 23,99 zł.
Chciałabym dać SP wielkiego plusa za przyklejanie naklejek na tusze do rzęs, lakiery do paznokci i inne mazidła, które namiętnie są otwierane przez wiele klientek. Dzięki temu unikniemy zakupu wyschniętych kosmetyków, w końcu!  


Na koniec trochę niekosmetycznie. Za 39,99 zł, zakupiłam taki oto stoliczek pod laptopa. Jako że dużo rzeczy wykonuję za pomocą komputera, który również jest moim narzędziem z pracy, pomyślałam, że warto. Koniec z przegrzewaniem się! Ponadto, jest to również stolik śniadaniowy, na który zawsze miałam chrapkę! Kto chętny, by zrobić mi śniadanie do łóżka? :)


Już szłam do kasy, a te karteczki wołały, wręcz krzyczały, bym wrzuciła je do koszyka! Cóż miałam zrobić... uległam :)



21 sierpnia 2013

Eveline, Advance Volumiére, skoncentrowane serum do rzęs 3w1

Dziś chciałabym podzielić się z Wami opinią na temat skoncentrowanego serum, które proponuje Eveline. Jako że produktu używam mniej więcej od roku, miałam okazję przetestować go w wielu sytuacjach i oczywiście zdążyłam wyrobić sobie o nim zdanie.

Jak wygląda i co obiecuje nam producent?



Otóż rozmiarem i wyglądem, serum do złudzenia przypomina tusz do rzęs z silikonową szczoteczką, która pozwala na dokładną aplikację produktu na rzęsach.
Producent zapewnia, że Advance  Volumiére łączy w sobie właściwości, serum odbudowującego rzęsy, aktywatora wzrostu włosa i bazy pod tusz. Zawiera specjalnie wyselekcjonowane składniki pielęgnacyjne pochodzenia naturalnego:
  • bio restore complex, który błyskawicznie wnika w głąb włosa, radykalnie odbudowując i chroniąc jego strukturę oraz zapobiegając wypadaniu rzęs podczas demakijażu
  • kwas hialuronowy, który nawilża, rewitalizuje i stymuluje wzrost rzęs
  • d-panthenol, który skutecznie uelastycznia i odżywia rzęsy od nasady aż po same końce
Eveline obiecuje, że połączenie elastycznej szczoteczki i satynowego serum sprawi, że nasze oczy nabiorą hipnotyzującego spojrzenia.


A jak jest naprawdę?
Jak wszyscy wiemy, często obietnice producenta niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Ale... w tym przypadku Eveline nie mija się z prawdą! Po kilku miesiącach stosowania zauważyłam znaczną poprawę stanu swoich rzęs, a po niemalże roku, z czystym sumieniem stwierdzam, że to działa! Moje rzęsy są zdrowe, odżywione, nieco dłuższe i praktycznie w ogóle nie wypadają. Ponadto, serum jest świetną bazą pod tusz. Delikatnie podkręca rzęsy i nadaje głębi naszemu spojrzeniu. Przekonałam się nie raz i nie dwa, że potrafi uratować naprawdę słaby tusz, który na rzęsach wygląda naprawdę nijako. Nakłada się je szybko i płynnie, nie skleja rzęs i nie pozostawia grudek. Codzienna aplikacja nie jest żadnym problem. Osobiście, nie wyobrażam już sobie tuszowania rzęs bez tego serum.

Chciałabym Wam pokazać jak to mniej więcej wygląda.
Zacznijmy od tego, że moje rzęsy są jasne, cienkie i proste, ale gdy użyję dobrego tuszu, unoszą się, delikatnie podkręcają i moim zdaniem, wyglądają ładnie. Gdy użyję słabszego tuszu, są cienkie i proste, zmienia się tylko ich kolor i nic więcej, a taki efekt nie bardzo mi się podoba. Bez tuszu natomiast wyglądam jakbym była chora, dlatego zawsze gdy wychodzę z domu, tuszuję rzęsy. 

       Nagie rzęsy:

       Po aplikacji serum na rzęsach lewej powieki:

Wyraźnie widać uniesienie i delikatne podkręcenie.

       Rzęsy po aplikacji jednej warstwy tuszu:

Rzęsy w zewnętrznym kąciku lewej powieki nie opadają tak, jak w przypadku powieki prawej.

       Rzęsy po aplikacji dwóch warstw tuszu:


Uważam, że lewe oko jest o wiele bardziej wyraziste niż prawe. Zdjęcia nie oddają tej różnicy, tak jakbym chciała, ale wierzcie mi, że gdy spoglądam w lustro, widzę ją wyraźnie. Rzęsy są uniesione i jestem pewna, że przy użyciu serum, zostaną takie aż do demakijażu.
Polecam Wam wypróbowanie tego produktu, a same przekonacie się czy warto dodać go do codziennej rutyny. Tym bardziej, że kosztuje ok. 11-13 zł, co majątkiem przecież nie jest, a w Biedronce trafia się za 9 zł. 






15 sierpnia 2013

Sierpniowy Glossybox

Od kilku ładnych miesięcy subskrybuję pudełka Glossybox, więc dzisiaj i do mnie i do wielu innych dziewczyn, zawitał kurier ze standardową paczuszką.


Po otwarciu wydobył się od razu dość nieprzyjemny (jak dla mnie) zapach. Coś jak pomieszanie babcinych perfum z zawieszką na mole, zupełnie nie moja nuta! Gdy receptory węchu "doszły do siebie", odgarnęłam  czarny wypełniacz, by ocenić zawartość. Cóż takiego znalazło się w sierpniowym Glossyboxie? Po kolei:


1) ANATOMICALS Spray Misty For Me (pełny produkt), cena ok. 35 zł/100 ml
Mgiełka do twarzy z łagodzącym ekstraktem z lawendy i odświeżającym ekstraktem mięty pieprzowej. Pomaga odżywić i nawilżyć skórę.

Aha, czyli już wiem skąd zapach zawieszki na mole. Rozpyliłam na rękę i na tym skończy się moja przygoda z tym produktem. Zapach stanowczo na nie, a poza tym odnoszę wrażenie, że się trochę klei. Nie wyobrażam sobie aplikowania tej mgiełki na twarz.
Fajnie wygląda, ale niestety nic więcej.


2) AUSSIE Miracle Moist Shampoo (75 ml), cena 27,99 zł/300 ml
Formuła szamponu zawiera australijski olejek z orzechów makadamia. Intensywnie nawilża i wygładza włosy, które stają się miękkie, lśniące i łatwiejsze w układaniu.


3) AUSSIE 3 Minute Miracle Reconstructor (75 ml), cena 29,99 zł/250 ml
Odżywka zawierająca Australian Balm Mint, pomaga wygładzić szorstką powierzchnię włosa i przywraca gładkość. Ułatwia rozczesywanie oraz dodaje blasku włosom.

Cieszę się, że będę mogła przetestować szampon i odżywkę tej firmy, bo odkąd marka Aussie pojawiła się w Polsce, niejednokrotnie mijałam jej produkty w Rossmannie, a w niedalekiej przyszłości planowałam właśnie zakup któregoś z szamponów. Teraz chętnie wypróbuję obydwa i zobaczę jak spisują się w duecie. Szczerze mówiąc, oczekiwania mam niemałe, bo jak na drogeryjne szampony i odżywki, cena też jest niemała. Myślę, że 75 ml wystarczy na kilkukrotne testy. Produkty pachną niemalże identycznie - gumą balonową, więc mam nadzieję, że na włosach zapach nie będzie tak intensywny, bo może być bardzo słodko!


4) AVON Tusz do rzęs Mega Effects (pełny produkt), cena 29,99 zł/9 ml
Nowa, rewolucyjna maskara ze zginającą się w różnych kierunkach rączką szczoteczki, zapewnia komfortową aplikację. Dokładnie pokrywa rzęsy, nadaje im głęboką czerń i niezwykłą objętość.

Wiele obiecanek, jednak to Avon, więc podchodzę trochę sceptycznie. Najwyżej się mile zaskoczę, ot co! Maskary zawsze chętnie testuję, a takiej formy, sama bym pewnie nie kupiła, więc jestem ciekawa.
Wyczytałam, że to bardzo rozreklamowana  ostatnimi czasy maskara i wiele dziewczyn chciało ją wypróbować. Jako że nie oglądam za wiele telewizji, nie wiedziałam w ogóle o jej istnieniu. Traf chciał, że wieczorem, gdy pudełko było już u mnie, reklama mignęła mi przed oczami. Nie miałam więc możliwości, by po obejrzeniu jej w telewizorze, zainteresować się dogłębnie treścią i uwierzyć w obietnice producenta, bo miałam ją na szafce obok.


5) JOHN MASTERS ORGANICS Żel pod prysznic czerwona pomarańcza & wanilia (30 ml), cena 87 zł/236 ml
Żel o łagodnej kremowej formule, zawierającej substancje myjące z kukurydzy i orzecha kokosowego. Po jego użyciu skóra staje się miękka i gładka.

Hmm... Zapach mi raczej nie podchodzi, ale zapewne zużyję. To w końcu żel pod prysznic, więc zapewne na skórze nie będzie intensywnie pachniał przez cały dzień. Ale nie jestem zadowolona, to kolejny żel pod prysznic, do tego maleństwo.


6) GLOSSYBOX Pędzel do bronzera i różu (prezent), cena ok. 30 zł
Dzięki pędzlowi marki GLOSSYBOX doskonale podkreślisz letnią opaleniznę bronzerem lub różem.

Miło, że Glossybox coraz częściej dodaje jakieś prezenty dla swoich klientek. Ale... szczerze? Pędzel wątpliwej jakości, sztywny i szorstki, z wypadającym włosiem (wystarczyło przejechać nim po dłoni). 30 zł? Nie sądzę. Wolałabym, by zamiast pędzla do bronzera i różu znalazł się pędzelek do brwi, bo nawet gdyby był jakościowo podobny do powyższego, na pewno bym go użyła, a nad tym muszę pomyśleć. Może znajdę mu jakieś zajęcie :)

Podsumowując, nie jestem zadowolona z sierpniowego pudełka. Cieszę się tylko z dwóch produktów Aussie. Może po teście tuszu do rzęs liczba wzrośnie do trzech, ale póki co, trzeciego jestem tylko ciekawa. Reszta to zupełnie nie moja bajka i nie moje nuty zapachowe. 
Ponadto, nie podoba mi się to, że po raz kolejny Glossybox wysyła różne warianty pudełek, a ja po raz kolejny dostaję ten gorszy. Widziałam, że innym dziewczynom zamiast żelu pod prysznic trafiła się maseczka Yasumi, z której byłabym zadowolona. 
Z miesiąca na miesiąc zastanawiam się nad anulowaniem subskrypcji, bo co pudełko, to gorsze. Kosmetyki niezupełnie dobrane do profilu klienta, a marki też nie takie, których większość z nas się spodziewa. Myślę, że dam im jeszcze szanse, ale moja cierpliwość wisi na włosku!

A Wy, co myślicie o moim wariancie pudełka?